piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 6

Angela: 
- Monika wstawaj! - chciałam obudzić przyjaciółkę, ale nic się nie odzywała. - Mooonika! - cisza. Postanowiłam włączyć telewizor na kanałach z koncertami. Leciał tam koncert Metallicy, więc nie było trudno ją obudzić. Whiskey in the jar na fulla i Monika odrazu się obudziła. 
- Gdzie Meta? - wyskoczyła jak napalona z pokoju. 
- w tv. 
- dawaj głośniej. 
- nie chcę sobie już opini publicznej w LA zniszyc. Nawet tydzień tutaj nie jesteśmy! 
- ale to Meeeta... 
- ale widziałam wczoraj sąsiadkę. To starsza pani, napewno nie lubi głośnej muzyki z rana. Wydaje się być całkiem miła. 
- no dobra... 
- dobra, dobra, ale idź się ubrać, bo dzisiaj czekają nas małe zakupy. W lodowce nie ma nic do jedzenia... Nawet nie ma na czym tego jeść! 
- już, tylko daj mi się obudzić... 
- niech zgadnę, będziesz się budzić aż do konca koncertu? 
- dokładnie tak. 
- ech... - po skończonym koncercie poszłyśmy się ubrać i skończyłyśmy na jakieś zakupy. Kupiłysmy to co najważniejsze, czyli jakąś hemię, talerze i inne. Wieczorem umówiłam się z Davidem, a Monika chciała wyjść sobie jeszcze poszperać po ulicach LA.  
*wieczorem* 
- No cześć pięknaaa! - David podszedł do dziewczyny i pocałował ją usta. 
- No dobry wieczór. 
- ej, to Bon Jovi? - Męszczyzna wskazał na wierzę, z ktorej wydobywały się piękne dźwięki "This ain't a love song" 
- wiadomo. - powiedziała pewnym, a jednocześnie pełnym podejrzeń głosem. 
- piękna, miła i do tego z idealnym gustem muzycznym... Achh David, jestes szczęściarzem. - powiedział sam do siebie, a Angela się zaśmiała. - ale jesteś jakaś... Za delikatna na rocka.
- pozory mylą. Nie znasz mnie jeszcze moj drogi. - Angela podeszła do chłopaka. 
- No, ale mam nadzieję że poznam... - ucałował mnie w usta. Oboje usiedli do wczesniej przygotowanej przez Angelę kolacji. 
-  Zobaczymy -  chytrze się uśmiechnęła
- No ehh...
- Od 11 roku zycia, jak wraz z Moniką i kilku innymi znajomymi poznaliśmy Marka, mojego byłego. On zaraził całą paczkę miłością do Guns N' Roses, Led Zeppelin, Bon Jovi, Aerosmith itd.
- Ale fajnie. Ja słucham od 7 lat. Zaraz jakoś po śmierci mojej dziewczyny... - na jego oczach pojawiły się...łzy?! On płacze! - Od jej śmierci nie miałem żadnej dziewczyny.
-  O kurde... A jak to sie stało, ze ona umarła? Jeśli oczywiście mogę wiedzieć
- Mieliśmy wypadek. - z jego oczy wypłynęła kolejna łza
- David?
- Tak? - Na początku chciałam mu jakoś delikatnie powiedzieć, żeby nie płakał, ale w ostatecznej chwili podeszłam do niego i przytuliłam się do niego tak mocno jak tylko potrafię. Siedzieliśmy tak na sofie przez dłuższą chwilę, a potem znowu zaczęliśmy rozmawiać o pierdołach. W pewnym momencie David wstał z sofy, podszedł do swojej kurtki i wyciągnął tajemniczy pakunek.
- Co. To?
 - Chcesz? - Uśmiechnął się do mnie.
 Trochę się bałam przez chwilę spróbować, ale nie chciałam mu robić przykrości. - Daaj troszkę. - wyciągnął z portfela dowód i ułożył, z wcześniej wyciągniętego białego proszku cztery równe rządki. Po dwa dla każdego. Mieliśmy odlot i z całego wieczoru za dużo nie pamiętam.

Monika: 
Wróciłam w nocy do domu i od razu położyłam się spać. Angela chyba też była już u siebie i nie chciałam jej budzić.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz