sobota, 8 marca 2014

Rozdział 10

Angela: 
Muszę się stąd jakoś wyrwać. Monika niesłusznie posądziła Davida.. Wiem że to może dziwne, ale uciekłam z szpitala tylko po to, aby przeprosić chłopaka. Nie zasłużył sobie na to. Nie miałam pojęcia, gdzie on się teraz podziewa. Zaczęłam biegać po Sunset i przeszukiwać każdy bar w którym przesiadują tacy jak oni. Dorwałam go w okolicach Rainbow.
- David! - krzyknęłam, bo chciałam zatrzymać chłopaka.
- Angiee? - spojrzał na mnie jakbym była jakimś duchem, czy coś... No trochę to tak wyglądało.
- Nie, anioł stróż. Wiem, że to może dziwne, ale chciałam Cię przeprosić...
- Za co?
- Za zachowanie Moniki... Ona nie wiedziała, że twoja... - nie dokończyłam.
- Ehhh.. Nie ma sprawy, tylko...
- Tylko?
- Zapomnij o mnie, usuń mój numer i nigdy nie dzwoń.
- Dlaczego? - Z moich oczu poleciały łzy. Chłopak na którym strasznie mi zależało chciał zerwać ze mną jakikolwiek kontakt.
- Nie mogę Ci powiedzieć.. To skomplikowane.
- Znalazłeś sobie nową?! Wiedziałam! Monika dobrze o tobie mówiła. Jesteś taki jak każdy inny! - Wybuchnęłam, plunęłam mu w twarz i zaczęłam biec.
- Nową?! Znalazłeś?! Sobie?! - David jakby zaniemówił.
- Spierdalaj! - Krzyknęłam i ponownie zaczęłam biec. Nie obchodziło  mnie już gdzie biegnę, ani co się ze mną stanie. Mój organizm był strasznie wycieńczony i szybko straciłam siłę aby dalej biec. Obejrzałam się wokół siebie i widziałam 4 facetów po 40. Wyglądali dosyć dziwnie...

*następnego dnia, Sunset Strip* 
Monika: 
W nocy otrzymałam telefon, że Angela  uciekła ze szpitala. Chodziłam całą noc w poszukiwaniu przyjaciółki, chodziłam po różnych ludziach, pytałam się czy ktoś jej nie widział, ale nikt nic nie wiedział. Dopiero o 7 rano, w jakieś strasznej uliczce zobaczyłam przyjaciółkę. Była cała naga, pobita i bóg wie co jeszcze. Podbiegłam do niej, sprawdziłam jej puls i zadzwoniłam po karetkę. Jakiś tak puls jeszcze ma, nie znam się na czymkolwiek związanym z medycyną, więc trudno mi cokolwiek określić.  Po 15 minutach przyjechała karetka i zabrała Angelę z powrotem do szpitala. Co jej odbiło, że uciekła ze szpitala?! I to jeszcze w takim stanie. Dopiero co ze śpiączki się wybudziła. Boję się, że ktoś jej coś zrobił...
Pojechałam do szpitala za karetką. Chciałam się tam czegoś, co się jej stało na miejscu dowiedzieć, ale nie mogłam, bo Oscara nie było, a reszta nie chciała mi powiedzieć bo nie jestem jej rodziną. Wracałam do domu pieszo, bo miałam nadzieję że zobaczę po drodze Davida. Może on coś będzie wiedział. Jak to miło, że LA jest takie "małe" i zawsze się na niego natknę.
- David? - zapytałam. Chłopak się tylko na mnie spojrzał i wrócił do swojego jakże interesującego włóczenia się po ulicy. - DAVID! - krzyknęłam, tylko że dwa razy mocniej. On w końcu zatrzymał i odwrócił się.
- Czego chcesz?
- Wiesz, że Angela uciekła ze szpitala?
- Ale jak to?!
- Uciekła... Znaczy teraz już została odnaleziona i z powrotem do niego trafiła...
- Czy coś się jej....?
- Nie wiem. nikt nie chciał mi nic powiedzieć bo nie jestem jej rodziną. Oscar natomiast sypie teraz cały czas popołudniowe zmiany i o tej porze go nie ma.
- Monika... Jest coś o czym musisz wiedzieć.
- Hę?!
- No bo... Ja się z nią widziałem.
- ŻE CO?! 
- Widziałem się z nią, powiedziałem że ma usunąć mój numer i całkowicie o mnie zapomnieć.
- Czemu?
- No bo... Bo wczoraj była rocznica śmierci mojej byłej dziewczyny i tak... Zakochałem się w Angie.
- Czekaj, to jest ta o której mi wtedy mówiłeś?
- Tak...
- Kurwa. Przepraszam, nawet nie wiesz jak mi przykro...
- Przyzwyczaiłem się. Dużo osób mi w ogóle nawet już nie wierzy, "bo gdzie gwiazda rocka, który ruchał się tylko z jedną dziewczyną" ... to smutne.
- przepra...  - Zobaczyłam jak z chłopaka oczy wypływają łzy. Nie wiedziałam co zrobić, co powiedzieć. Chłopak, którego poprzednio uważałam za tępego chuja okazał się... Ideałem?! - Ale czemu kazałeś Angie o tobie zapomnieć?
- Ona mi ją przypomina. Cholernie mi ją przypomina. Ten sam uśmiech, oczy... Widzę nawet w nich z charakteru małe podobieństwo.
- Rozumiem... - Tak naprawdę to nie do końca, ale widać że nie jest mu łatwo o tym mówić.
- Wiesz co? Zmieniłem zdanie. Chcę... Muszę odzyskać Angie. Nie mam pojęcia jak to zrobię, ale jakoś muszę. Pomożesz mi? - Nagle zaczął się zachowywać jakby ktoś inny w niego wstąpił. Znów się uśmiecha...
- No pewnie. Tylko na razie to pozostaje się nam tylko modlić, żeby nic poważnego się jej nie stało.
- Ciekawe, czy mi wybaczy... Co ja do cholery najlepszego narobiłem?! Jestem chujem...
- Chujem to może i nie, ale na pewno brazylijczykiem.
- Brazylijczykiem?!
- No taki rodzaj podludzi...
- aha. Będę mógł odwiedzić Angelę?
- Może najpierw ja z nią porozmawiam. Daj mi twój numer to zadzwonię do ciebie, jak Angie będzie chciała z tobą rozmawiać.  - Zaproponowałam.
 David podał mi swój numer, porozmawialiśmy jeszcze trochę i udaliśmy się w swoją stronę. Nawet fajny chłopak... Czemu to zawsze Angela na fajną dupę trafi no? 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz