Kolejny jakże "długi" rozdział.
___________
*tydzień później*
Monika:
Wstałam rano i odrazu poszłam na zakupy. Kupiłam najpotrzebniejsze rzeczy i wróciłam do domu. Po drodze znalazłam ogłoszenie o pracę jako fryzjerkę. Pomyślałam Czemu nie? . Kurs fryzjerki ukończyłam jeszcze w Thebes, a zawsze jakiś grosz się przyda. Zadzwoniłam pod podany numer, babka co odebrała była bardzo miła. Kazała mi przyjść jutro na 10:00 ze swoim CV. Wyciągnęłam zakupy z siatek i poszłam odwiedzić Angie w szpitalu.
Przy samym wejściu spotkałam Oscara:
- Hej piękna! - eeee... okeej.
- Sieema. Co z Angie?
- Bardzo dobrze, ale lepiej niech ona sama ci opowie. A i mam jeszcze jedno pytanko.. Co robisz dzisiaj wieczorem?
- yy.. raczej nic.
- no to wspaniale. Moi znajomi urządzają imprezkę i miło by było jakbyś poszła ze mną.
- Dobra, tylko jutro o 10:00 muszę być trzeźwa. Mam rozmowę kwalifikacyjną. - pochwaliłam się
- A gdzie?
- Jakiś tam mały salon fryzjerski w pobliżu szpitala. Ej, a mam się jakoś specjalnie ubrać?
- hym... niech pomyślę - Oscar zjechał mnie całą od góry do dołu. WTF?! - Czarna mini powinna być idealna. - SKĄD ON DO JASNEJ CHOLERY WIE CO JA MAM W SZAFIE?!
- No dobra..
- Okej, będę po Ciebie około 18:00
- dobrze. - To była dziwna rozmowa... No, ale dobra. Oscar podoba mi się, nawet bardzo, Może coś z tego wyniknie.
Poszłam do Angie, zapukałam i zobaczyłam moją przyjaciółkę. Była wyjątkowo szczęśliwa jak po gwałcie...Zaraz, czekaj. Obok niej, NA MOIM MIEJSCU siedział David.
- Mooonii! - Wyskoczyła z łóżka i przytuliła mnie.
- No heej. Ej, cooo ty tutaj robisz? - skierowałam wzrok na Davida
- Postanowiłem odwiedzić moją dziewczynę.
- Czyyy ja o czymś nie wiem?!
- David to mój chłopak - Wtrąciła Angie
- Od kiedy?
- Jakiś 10-ciu minut.
- No to szczęścia życzę. - Przytuliłam ich obu.
- Moooooniiii... Jutro wychodzę!
- Serio? No w końcu no!
- Tak, a Oscar się pytał Ciebie?
- Właśnie, o co mu chodziło... Co on taki szczęśliwy?
- hymmm... pozwól, że to zostanie pomiędzy nami. - Angie uśmiechnęła się.
- No dobrze...
Rozmawialiśmy jeszcze dłuższą chwilkę i udałam się do domu. Wracałam z Davidem. Chłopak poinformował mnie, że w poniedziałek grają koncert i zależy im na tym, żebyśmy na niego przyszły. No dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz