_____
Angela:
Obudziłam się ponownie w szpitalu, tylko w innej sali. Wygladała jak więzienna cela. Do mojego pokoju weszła pielęgniarka. Jak narazie nie chciałam jeszcze pokazywać, że już nie śpię i przymknięłam oczy. Pielęgniarka zmierzyła mi puls, podała kropelkowę i wyszła. Otworzyłam oczy. Co oni do cholery chcą ze mną robić?! Chciałabym być już w domu... Z Moniką. Właśnie! Ile dni ja już tutaj jestem?! Nie miałam za bardzo sił, ale wzięłam jakos sięgnęłam do pułki obok, Otworzyłam szufladę i wyciągnęłam telefon. Nie wiem skąd przeczucie, ale wiedziałam że on tam jest. Włączyłam go i zobaczyłam datę 3 września 2014 . Spałam dwa tygodnie!
Monika:
Minęły już dwa tygodnie od operacji Angeli. Jej wynik ani trochę się nie poprawił. Cały czas jest w śpiączce i nie wiadomo, czy jeszcze się wybudzi. Możliwe, że już zawsze będzie taka.
Nie miałam już całkowicie pomysłu na życie. Przyjechałyśmy tutaj, aby zacząć normalnie żyć, może pójść na jakieś studia, a przez jeden wieczór wszystkie nasze plany mogły legnąć w gruzach. Postanowiłam odwiedzić Angelę w szpitalu. Gdy weszłam do jej pokoju prawie się popłakałam. Nie mogłam tak patrzeć jak moja najlepsza przyjaciółka jest w połowie martwa. Chwyciłam dziewczynę za rękę i myślałam, że to mi się przywidziało, ale Angie ruszyła rękami. Jest nadzieja! Puściłam ją za rękę i pobiegłam po Oscara.
Angela:
Ucieszyłam się, gdy usłyszłam głos mojej przyjaciółki. Bardzo się za nią stęskniłam, jednak chciałam się dowiedzieć coś o moim stanie zdrowia, dlatego też nic nie mówiłam. Monika przybiegła z lekarzem i czułam jak obydwoje zaczynają mnie wybudzać.
- A co się z nią teraz będzie dziać? - Zapytała rozpłakana ze szczęścia Monika.
- No na pewno będziemy musieli ustalić, co było przyczyną jej tak długiej śpiączki. Następnie zrobimy jej jeszcze kilka badań. Jak wszystko dobrze pójdzie , to już za kilka dni będzie mogła wrócić do domu.
- Ale nie będziecie już jej usypiać?
- Już nie.
Wiedziałam odpowiednią ilość informacji i mogłam już zacząć udawać, że się wybudzam.
Monika:
Jezu, jak się cieszę. Już straciłam nadzieję, ale wiem że Angela ma silny organizm i będzie walczyć.
- Pani Angelo, słyszy mnie pani? - Oscar cały czas wybudzał Angelę. Przez te prawie trzy tygodnie zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Nawet raz poszłam z nim na kawę.
Angela zaczęła się wybudzać.
- Pani Angelo, słyszy mnie pani? - powtórzył. Angela jeszcze nie była zbyt silna, aby mówić, więc tylko kiwnęła twierdząco głową. Oscar pomógł mi do końca wybudzić Angelę i zostawił nas same. Opowiadałam jej o wszystkim co się działo, gdy ona sobie zrobiła "wakacje" w szpitalu; opowiedziałam jej o moim spotkaniu z Oscarem, o Davidzie i jeszcze paru innych sprawach. Gdy zaczęłam jej o nim mówić, Angie zaczęła zachowywać się jakby chciała mi coś powiedzieć, ale za żadne skarby nie mogłam jej zrozumieć.
Angela:
Monika chyba przez trzy godziny opowiadała mi się o tym, co u niej i w LA działo. To miasto chyba serio nigdy nie śpi. Smutno mi się zrobiło, gdy Monika zaczęła mówić o Davidzie, o tym że każdej babce wciska jeden i ten sam kit, że ją kocha itd. Ona chyba nie wysłuchała jego całej historii. Tak, to może dziwne, że mu wierzę, ale jest coś w tych jego oczach... No nie ważne. Chciałam jej wszystko opowiedzieć dokładniej, ale nie miałam na to sił. Wieczorem Monika zostawiła mnie samą i wróciła do siebie. Ja sobie jeszcze nad tym wszystkim pomyślałam i zasnęłam.
Monika:
Minęły już dwa tygodnie od operacji Angeli. Jej wynik ani trochę się nie poprawił. Cały czas jest w śpiączce i nie wiadomo, czy jeszcze się wybudzi. Możliwe, że już zawsze będzie taka.
Nie miałam już całkowicie pomysłu na życie. Przyjechałyśmy tutaj, aby zacząć normalnie żyć, może pójść na jakieś studia, a przez jeden wieczór wszystkie nasze plany mogły legnąć w gruzach. Postanowiłam odwiedzić Angelę w szpitalu. Gdy weszłam do jej pokoju prawie się popłakałam. Nie mogłam tak patrzeć jak moja najlepsza przyjaciółka jest w połowie martwa. Chwyciłam dziewczynę za rękę i myślałam, że to mi się przywidziało, ale Angie ruszyła rękami. Jest nadzieja! Puściłam ją za rękę i pobiegłam po Oscara.
Angela:
Ucieszyłam się, gdy usłyszłam głos mojej przyjaciółki. Bardzo się za nią stęskniłam, jednak chciałam się dowiedzieć coś o moim stanie zdrowia, dlatego też nic nie mówiłam. Monika przybiegła z lekarzem i czułam jak obydwoje zaczynają mnie wybudzać.
- A co się z nią teraz będzie dziać? - Zapytała rozpłakana ze szczęścia Monika.
- No na pewno będziemy musieli ustalić, co było przyczyną jej tak długiej śpiączki. Następnie zrobimy jej jeszcze kilka badań. Jak wszystko dobrze pójdzie , to już za kilka dni będzie mogła wrócić do domu.
- Ale nie będziecie już jej usypiać?
- Już nie.
Wiedziałam odpowiednią ilość informacji i mogłam już zacząć udawać, że się wybudzam.
Monika:
Jezu, jak się cieszę. Już straciłam nadzieję, ale wiem że Angela ma silny organizm i będzie walczyć.
- Pani Angelo, słyszy mnie pani? - Oscar cały czas wybudzał Angelę. Przez te prawie trzy tygodnie zaczęliśmy normalnie rozmawiać. Nawet raz poszłam z nim na kawę.
Angela zaczęła się wybudzać.
- Pani Angelo, słyszy mnie pani? - powtórzył. Angela jeszcze nie była zbyt silna, aby mówić, więc tylko kiwnęła twierdząco głową. Oscar pomógł mi do końca wybudzić Angelę i zostawił nas same. Opowiadałam jej o wszystkim co się działo, gdy ona sobie zrobiła "wakacje" w szpitalu; opowiedziałam jej o moim spotkaniu z Oscarem, o Davidzie i jeszcze paru innych sprawach. Gdy zaczęłam jej o nim mówić, Angie zaczęła zachowywać się jakby chciała mi coś powiedzieć, ale za żadne skarby nie mogłam jej zrozumieć.
Angela:
Monika chyba przez trzy godziny opowiadała mi się o tym, co u niej i w LA działo. To miasto chyba serio nigdy nie śpi. Smutno mi się zrobiło, gdy Monika zaczęła mówić o Davidzie, o tym że każdej babce wciska jeden i ten sam kit, że ją kocha itd. Ona chyba nie wysłuchała jego całej historii. Tak, to może dziwne, że mu wierzę, ale jest coś w tych jego oczach... No nie ważne. Chciałam jej wszystko opowiedzieć dokładniej, ale nie miałam na to sił. Wieczorem Monika zostawiła mnie samą i wróciła do siebie. Ja sobie jeszcze nad tym wszystkim pomyślałam i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz