O 16 po południu usłyszałam te samie głośne szeptanie pod moim oknem, co wczoraj. Naturalnie była to Monika;
- Angie, Angie! Jesteś tutaj? - Ledwo zdążyłam otworzyć okno, a Monika już krzyknęła na cały głos - Najlepszego jubilatko!
- O, jesteś! Dobra, właź i powiedz co robimy.
- A więc tak; mam tutaj siano i perukę o twoim kolorze włosów. Hymm... Zwal kołdrę, rozłożymy siano, a perukę położymy na poduszce. Masz jakąś piłkę? Włożymy ją w perukę, że niby głowa, przykryjemy to wszystko kołdrą. - Zrobiłyśmy to co było w planie, po czym wzięłam naszykowaną wcześniej 'małą czarną' z szafy, czarne szpilki i kosmetyki. Udałyśmy się do domu Moniki, aby zacząć przygotowania do imprezy.
- A tak w ogóle to o której mają przyjść wszyscy?
- o 7.
Wzięłyśmy się za przygotowywanie dań na uroczystość, jeśli chodzi o sprawy alkoholowe to zakupione mieliśmy już wcześniej.
Monika:
Pamiętam jak byłyśmy takie małe... Jak Angela miała te swoje 9 lat, ja 11, jak się poznałyśmy; wylałam jej niechcący zupę na ciuchy w stołówce szkolnej. Jej mama później przychodziła do mojej mamy, aby ta oddała jej kasę za pralnie. 2 miesiące później moja mama z tatą mnie opuścili... W sumie to śmiertelny wypadek samochodowy moich rodziców tak nas bardzo zbliżył do siebie... Nagle zauważyłam, że z moich oczu płyną łzy. Szybko je przetarłam tak, aby Angela ich nie zobaczyła i nie wiadomo czego sobie nie pomyślała. Ledwo zdążyłyśmy wsiąść prysznic i się uszykować, a przyszli goście; Mark, Peter, Ewelina, Maria i inni.
- Sieeeema ślicznotki! Najlepszego Angie! - Mark przytulił Angelę z całej siły. Ależ oni by słodko razem wyglądali. Reszta mniej więcej zgapiła od Marka i również złożyli życzenia Angie. Cała Impreza wyglądała tak; Ewelina i Peter wylądowali w łóżku, Angela całowała się gdzieś w rogu namiętnie z Markiem, Malvina z Marią macały się wzajemnie po miejscach intymnych, a reszta, łącznie z Moniką leżeli rozłożeni po całym domu pijani w trzy dupy. W głośnikach było słychać ostanie piosenki Pink Floyd z płyty 'The Wall', które ktoś włączył pod koniec imprezy, gdy wszyscy już spali.
*Godzina 7:46, dzwoni telefon*
- Wyłączcie to gówno, łeb mnie napierdala. - Zza rogu kanapy wyłonił się Mark. Angela podeszła pod telefon i jak tylko zobaczyła ekran zrobiła minę jakby ją zamurowało.
-Cholera! Matka dzwoni! - Angie odebrała telefon, rozmawiała trochę z matką, kłóciła się, po czym szybko się ubrała i wyszła z domu.
Angela:
Nie jest dobrze. Boję się iść do domu, znowu będę musiała się z matką pokłócić... tylko, że tym razem to będzie mnie bardziej pilnowała i już nie uda się z domu wyrwać do końca życia!
Doszłam do domu zastanawiając się, co Sabina może mi zrobić. Gdy doszłam na miejsce i zobaczyłam moje walizki spakowane przed domem, myślałam że się zabiję. Weszłam do domu, aby spróbować wyjaśnić sytuację.
- Widziałaś co stoi na podwórku? Ja już do ciebie nie mam sił. Jesteś już pełnoletnia, możesz robić co chcesz, a ja nie będę sie za ciebie wstydzić. - Ledwo zdążyłam wejść do domu, a ona już kazała mi się z niego wynosić...
- CO TY ODWALASZ?! - chciałam po dobroci, ale nerwy mnie już puściły.
- U góry zostało jeszcze trochę twoich rzeczy, jak znajdziesz sobie jakieś mieszkanie, czy coś tego typu, możesz przyjechać po resztę. - No zajebiście, moja własna matka mnie z domu wywaliła. Gdzie ja niby teraz mam się podziać?! Nie zwracając już na nic uwagi wybiegłam z działki na której stał mój dom, po drodze zabierając moje rzeczy. Postanowiłam zadzwonić po Monikę.
- I jak tam? Bardzo się dostało? - Dziewczyna zapytała trochę jakby nie dowierzała, że jeszcze mam telefon.
- Monika, mamy problem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz