środa, 19 lutego 2014

Rozdział 4

Monika: 
Wstałam o 2:40. poszłam się umyć, a potem obudzić Angelę 
- Angie - wyszeptałam. - Angie ty brazylijska dziwko wstaj!
- daj mi jeszcze 5 minut. - "nie" pomyślałam i pociągnęłam za prześcieradło. Angela spadła, trochę sie na mnie wydarła, ale wkoncu poszła się ubrać. Ja poszłam na dół zrobić śniadanie. Źle się czułam i nie byłam zbytnio głodna, ale musiałam coś zjeść, żeby nie zemdleć w samochodzie. W końcu przez pierwsze 5 godzin ja miałam jechać. 
Wkońcu się ubrałyśmy, spakowalysmy resztę rzeczy do samochodu i wyjechałyśmy. 
Ale ja sie jaram! - Muszę przyznać, że już nie mogłam się doczekać tej drogi. Od zawsze kocham jeździć samochodem. 
- Ja też... - Angela wygladała jakby miała iść za karę. 
- co się stało? 
- no bo... Od czasu kłótni z Markiem wcale się do siebie nie odzywamy. Nie mogłam wczoraj zasnąć bez SMS'a "Dobranoc, kocham Cię <3" 
- pierwsze dni są zawsze najgorsze... Z czasem zaczniesz sie przyzwyczajać, a moze poznasz kogos nowego w LA i zapomnisz o tym pedale. 
- No może... 

Angela:
Wraz z genialną muzyką, strasznym fałszem i dobrymi humorami dojechałyśmy do pierwszego przystanku. Nie pamiętam dokładnie gdzie to było, bo było juz ciemno, Monika prowadziła, byłam juz zmęczona i nie zwracałam szczególnej uwagi na znaki. Zakwaterowałyśmy się w małym motelu, gdzie wynajęłyśmy mały pokój z jednym dwuodobowym łóżkiem. 
- Dobra. Nie wiem jak ty, ale ja idę się teraz myć i spać. - zaproponowała Monika 
- No dobra, to ja po tobie. - tak też zrobiłyśmy. Po wyjściu z prysznica poczułam straszną chcicę. Mogłabym się ruchać z każdym, gdzie kolwiek. Podeszłam do Moniki i pocałowałam ją delikatnie w usta. Ona odwzajemniła pocałunek. Z torby wyciągnęłam marker, usiadłam na Monice, odsłoniłam jej bluzkę i napisałam na jej brzuchu dużymi literami "Kocham Cię <3". Położyłam się na niej i Zaczęłyśmy się całować... Lizać. (Dalej czytacie na własną odpowiedzialność - fragment z 18+) wzięłam się delikatnie na niej położyłam, ona zaczęła ściągać mi bluzkę. Dostawałam orgazmu. To dziwne, bo jak byłam z Markiem nawet nie przeszło mi przez myśl, że mogę robić to z kobietą. Rozebrałyśmy się już całkiem do naga. Cały czas byłyśmy wypatrzone w siebie, całowałyśmy się tu i ówdzie... To było tak zajebiscie szalone! Monika robiła to już kiedyś z dziewczyną i dla niej nie było to nic nowego... Dla mnie to było nowością i nie widziałam dokładnie co mam robić, jak się zachować... znaczy robiłam to z Markiem kilkadzieścia razy (Taaa...), ale z chłopakiem to jakoś tak inaczej. Później przystąpiłyśmy do wzajemnego macania się. Ja obmacywałam jej dokładnie cycki, centymetr po centymetrze, a ona zrobiła mi palcówkę. Potem na odwrót. Na koniec znowu wróciłyśmy znowu do całowała się tylko tym razem już tylko w usta. 
- wow, Angie co to było? 
- seks.. Mrr. 
- no, ale tyy... 
- zmieniłam się najwyraźniej. - ponownie ją pocałowałam.  Zasnęłyśmy. 
Następnego ranka wyruszyłyśmy dalej w podróż i wieczorem dotarłyśmy do Denver w Kolorado. Byłybyśmy tam wczesniej, ale 4/5 godzin w korku spędziłyśmy. Zatrzymałyśmy się tam na noc i kolejnego dnia, już ostatniego znowu w drogę. Do LA wyjechałyśmy ok. 2 po południu. 
- AAAA! To już LA! Nie wierze, że to się dzieje - byłam naprawdę podekscytowana. 
- no, no. To gdzie jest jakis hotel, czy cos?
- chyyybaa... Tam - spojrzałam na mapę i pokazałam na zakręt tuż obok. 
- patrz, ale ciacho... - Monika pokazała na przystojacego chłopaka stojącego przy bramie hotelu. 
- zamawiam! 
- kurwaa no, czemu zawsze ty? 
- bo po prostu jestem lepsza, achhh... 
- loool. 
- dobra, to ty idź zapytac się o pokoj, a ja  podejdę go zapytac o... Godzinę? 
- Haha no dobra. 
Wyszłyśmy z samochodu i każda skierowała się na swoją stronę. 
- Cześć. - podeszłam do chłopaka. - wiesz moze która godzina? 
- w pół do drugiej, a co? 
- telefon mi padł. 
- Heh... No spoko.
- jesteś jakiś dziwny... 
- Hym?
- taki... Tajemniczy. - po jego gadce moze nie koniecznie było widać, ale uwierzcie ze wyglądem wszystko nadrabiał. Niby taki przystojny i wgl, ale taki... Niedostępny. 
- w jakim sensie? 
- no tak... Ech, nie wiem jak to powiedzieć. - no tak, brawo Angie. Znowu sie zbłaźniłaś. 
- pomyślę nad tym. -  chłopak się uśmiechnął i już miał odchodzić, ale się cofnął - może się jeszcze spotkamy? - "taaak" pomyślałam cała uradowana. 
- no zobaczymy. - tym czasem Monika mnie zawołała, pożegnałam Davida, bo tak miał na imię i pomogłam zanosić przyjaciółce najważniejsze rzeczy na te dwa/trzy dni co tutaj spędzimy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz